piątek, 22 lutego 2013

[Wyniki losowania]

[Następujące osoby zostały wylosowane [przy pomocy losownik.pl/kostka/losuj/12 ] na reprezentantów Czterech Domów:

Severus Snape - Slytherin

Jaqueline Bielkov - Gryffindor

Konkordat Iwanow - Hufflepuff

Ove Alvrbris - Ravenclaw ]

Josephine Rivers



Josephine (Jo) Rivers to uczennica 6 roku. Jej buntowniczy charakter i opryskliwość z pewnością były jednym z powodów przez, które Jo została przydzielona do Slytherinu. Trudno jednak ją winić za takie usposobienie zważywszy na to co dziewczyna przeszła we wczesnych latach młodości i dzieciństwie, zanim to trafiła do Hogwartu.


Zacznijmy od tego, że czarodziejka urodziła się w bardzo bogatej i uznanej rodzinie, w której zarówno matka jak i ojciec byli czarodziejami czystej krwi. Jako, że Josephine była jedynym dzieckiem Rivers'ów cała uwaga rodziców skupiała się właśnie na niej. Chcieli oni bowiem, aby ich córeczka wyrosła na piękną, młodą damę, która swoim taktem i uprzejmością pozyskiwać będzie szacunek i uznanie. Niestety gdzieś po drodze zapomnieli, że jest ona jeszcze dzieckiem i wymagali od niej rzeczy którym dziewczynka nie mogła sprostać. Między innymi niewolno było się jej bawić w ogrodzie, brudzić czy też chodzić w spodniach i luźnych T-shirtach. I tak z miłego, sympatycznego dziecka młoda Jo stała się równie poważna jak i gorzka. Czarę nienawiści i złości przepełnił rozwód rodziców który nastąpił w 5 rok życia czarownicy. Po tym wydarzeniu zamieszkała ona z matką i praktycznie utraciła kontakt z ojcem, który ponoć wyjechał za granicę z inną kobietą. Rozstanie ojca z matką sprawiło też, że czarownica zaczęła się powoli buntować. Z czasem przestała nosić sukienki, zastępując je spodniami (głównie rurkami, jednak często zrobione na kształt bojówek), w miarę obcisłymi koszulkami i trampkami za kostkę. I tak z dnia na dzień stawała się ona coraz bardziej złośliwa, niemiła i arogancka co doprowadziło do pogorszenia kontaktu z matką.


Gdy młoda czarodziejka ukończyła 11 lat otrzymała list z Hogwartu i zaczęła do niego uczęszczać. Jednakże to wydarzenie nie zapoczątkowało końca problemów. Dziewczyna często wdawała się w bójki i równie często załaziła nauczycielom za skórę. Mając lat 15, Josephie zachorowała na bulimię, jednak dzięki szybkiej interwencji lekarzy w ciągu pół roku powróciła do zdrowia. Po całym tym zajściu Jo zaczęła się lekko zmieniać, stała się milsza i nawet od czasu do czasu potrafi zdobyć się na uśmiech.


Informacje dodatkowe :

* Dziewczyna posiada czarną kotkę, która wabi się Aria ( ma ją od swoich 15 urodzin, kiedy to ów kociak przypałętał się do niej na peronie – wcześniej nie posiadała zwierzęcia ), jest ona jedynym przyjacielem czarownicy i prawie nie odstępuje jej na krok.



* Różdżka Jo jest bardzo elastyczna, wykonana z Silver Lime, zaś jej rdzeń zrobiony jest z pióra feniksa – ma 12 ½ cala

* Patronusem dziewczyny jest czarny wilk zaś boginem utracony ojciec

* Josephine jest animagiem jednakże jak dotąd nikt się jeszcze o tym nie dowiedział

* Pasją czarownicy jest taniec, malarstwo i śpiew.

* „Dama” nie cierpi swojego imienia dlatego gdy się przedstawia używa zdrobnienia „Jo”

* Mimo że buntowniczka nie znosi krótkich sukienek oraz spódnic, swoją spódniczkę od szkolnego umundurowania znacznie skróciła (chciała tym zademonstrować swoją indywidualność). Do tego nosi jeszcze grube czarne zakolanówki – aż do pół uda – i czarne trampki za kostkę. Spod sweterka często wystaje jej biała koszula. 

wtorek, 19 lutego 2013

[Turniej]

[Wszystkie osoby chętne do wzięcia udziału w turnieju proszone są o podpisanie się pod tym postem. Według kolejności podpisów zostaną przypisane numerki, z którymi odbędzie się losowanie osób, które zostaną wybrane przez Czarę Ognia. (2 z każdego domu)
Czas na podpisy trwa do piątkowego wieczoru, którego ogłoszone zostaną wyniki. ]

poniedziałek, 18 lutego 2013

Aleksey Anastasijv.


Aleksey Anastasijv to najprawdopodobniej Anglik, który uparcie twierdzi, że jest Rosjaninem, o czym mogłoby świadczyć jego imię i to, że jedenaście lat spędził w Moskwie.
Urodzony początkiem stycznia chłopak ma 17 lat, a co za tym idzie w Hogwarcie jest już siódmy rok.
Mówi, że posiada czystą krew, bo bez chwili zwłoki został przydzielony do Slytherinu.
Korzysta z mającej w sobie łuskę chimery i  wykonanej z drewna sykomory sztywnej różdżki.
Patronus ślizgona przybiera postać niedźwiedzia, co jak podejrzewa ma związek z jego przywiązaniem do Rosji.


Historia, czyli coś, czego misie nie lubią najbardziej:
"Każda piękna chwila ma swoją datę ważności".


Aleksey przez całe swoje dzieciństwo żył w błędnym przekonaniu, że jest zupełnie normalnym, choć trochę egocentrycznym chłopcem. Miał matkę, jasnowłosą Nadiję, poświęcającą cały swój zapał opiece nad domem i swoim jedynym synem, a do pewnego czasu także ojca Iwanova (strażnika w jednym z najcięższych Rosyjskich więzień na Syberii) z którym ze względu na znikomy kontakt nie łączyły go żadne bliższe relacje.
Chodził do zwykłej, ale wymagającej szkoły, a popołudnia spędzał biegając i bawiąc się na placu przed kamienicą w której mieszkał.
Wśród rówieśników znany był z niebywałej odwagi w poskramianiu dzikich (za to wyjątkowo łagodnych w jego towarzystwie) zwierząt, co zresztą, jak wyjaśnił mu nieco później pracownik Ministerstwa Magii musiało mieć jakiś związek z pierwszym przejawianiem się jego magicznych zdolności.

Życie dzieciaka odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni się wraz z chwilą, w której to dowiedział się, że został przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, której nazwy za nic początkowo nie mógł zapamiętać, a zamieniło się w piekło podczas kłótni i zarazem ostatniej rozmowy swoich rodziców (rozpoczętej od razu po tym, jak tylko pracownik Ministerstwa opuścił dom Anastasijv'ów) podczas której pierwszy raz został postawiony przed przykrą prawdą o swojej adopcji.
Nadiji i Iwanowi nie udało się dojść do porozumienia (ciężko nawet oskarżyć ich o jakąkolwiek próbę), bowiem mężczyzna pod żadnym pozorem nie zamierzał zaakceptować "tego nienormalnego bachora" co szybko zaowocowało rozwodem.
Chłopiec wraz z matką jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego roku w nowej szkole przeprowadził się do małego mieszkania na przedmieściach Londynu.
Aleksey zupełnie tak, jak inni przyszli uczniowie Hogwartu pierwszego września zjawił się na peronie 9 i 3/4, jednakże całą podróż spędził w pustym przedziale przez co już na początku zyskał sobie opinię samotnika.
Tiara przydziału bez najmniejszego wahania przydzieliła go do Slytherinu.


Wygląd:
"Piękno jest wiecznością przeglądającą się w zwierciadle".

Aleksey jest całkiem wysokim, bo mierzącym sobie metr osiemdziesiąt sześć centymetrów wzrostu młodym mężczyzną o smukłej sylwetce. Charakteryzują go długie, sięgające pasa czarne włosy, ciemne niczym węgiel, umalowane oczy i wyjątkowo blada cera. Często słyszy, że wygląda niczym trochę arystokratyczny wampir. Zwykle chodzi w szkolnej szacie, jednak nigdy nie brakuje mu  biżuterii (ba, tego dziwaka można śmiało posądzić o jej nadmiar!), co zdecydowanie urozmaica jego wizerunek. Ślizgon ogromną  ma słabość do drogich błyskotek, zwłaszcza pierścieni i militarnych sygnetów. Na czwartym roku przebił sobie ucho, zaś niedługo później zdecydował się na ozdobienie kolczykiem dolnej wargi. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest całkiem przystojny i w razie potrzeby potrafi to wykorzystać.


Charakter i upodobania:
"Każdy powinien mieć kogoś z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się bardzo samotny."


Rosjanin nigdy nie wyróżniał się swoim zachowaniem. Od zawsze unika tłoku, a jeśli już musi przebywać w otoczeniu dużej ilości osób zwykle niechętnie podejmuje rozmowę, dzięki czemu można łatwo wywnioskować, że nie jest zbyt towarzyski. Nigdy właściwie z nikim się nie zaprzyjaźnił, choć nie ma też żadnych śmiertelnych wrogów. Można rzecz, że jest społecznie neutralny. Trudno go zdenerwować, chyba, że jest natrętnie wypytywany o swoją przeszłość czy rodzinę, czego zwyczajnie nienawidzi. Ma wyuczoną, typowo ślizgońską skłonność do sarkazmu, czym też zdarza mu się celowo zniechęć osoby, które mniej lub bardziej próbują się do niego zbliżyć. Bywa niepoprawnym uwodzicielem i nigdy nie ukrywał się z tym, że lubi flirt. Pozwala sobie na słowne gierki zarówno z kobietami jak i z mężczyznami. Nie zależy mu jednak na jakichkolwiek związkach.
 Aleksey bardzo dobrze się uczy. Wbrew ogólnie panującym przekonaniom nie jest typem osoby, która pchałaby się z tego powodu do pomagania innym. Nastolatek najchętniej zgłębia wiedzę z zakresu opieki nad magicznymi stworzeniami, zaś trochę słabiej radzi sobie zapamiętywaniem wszystkich dat dotyczących historii magii, choć mimo to przy odrobinie starań i z tego przedmiotu zwykle udaje mu się wyciągnąć P z minusem, co przy profesorze Binnsie jest, jak sądzi - sporym osiągnięciem.
Macza palce w czarnej magii.
Swój wolny czas spędza w bibliotece czytając książki, a w akcie desperacji nawet zwykłe, pożyczane czasopisma czy też w wielkiej sali, gdzie przypatruje się osobom grającym w szachy czarodziejów.
W szkole znany jest głównie z tego, że przez kilka lat reprezentował Slytherin w rozgrywkach Quidditcha. Grał jako pałkarz, jednak rok temu za namową zmartwionej poważną kontuzją matki zupełnie zrezygnował ze sportu i całkowicie poświęcił się nauce.


Nie chcę prowadzić wątków w komentarzach, a jedynie na chacie.

niedziela, 17 lutego 2013

[Klub Pojedynków]

Wszystkich spragnionych sprawdzenia się zapraszamy do zapisów do Klubu Pojedynków! 
Zajęcia odbywać będą się dwa razy w tygodniu (środy oraz piątki) po czujnym okiem sędziego.
Godzina będzie ustalana przed zajęciami, a osoby zainteresowane zostaną poinformowane o miejscu i porze zdarzenia. Chętnych uczniów prosimy o złożenie popisu pod tym komunikatem. 

A.P.W.B. Dumbledore

sobota, 16 lutego 2013

Bellatrix Black

Bellatrix Blackι.

.♠.


Ta najwierniejsza...
 
.♠.
 
Bella urodziła się w 1959 roku jako córka Cygnusa Blacka III i Druelli Rosier. Jest czarownicą czystej krwi, pochądzacą ze szlachetnego Rodu Blacków. Jest najstarsza ze swego rodzeństwa, posiada bowiem dwie siostry: Narcyzę i Andromedę. Jest też kuzynką Regulusa i Syriusza Blacków. Jej relacje z Regulusem i Narcyzą zawsze były dobre, lecz nigdy z jej drugim kuzynem. Został bowiem znienawidzony przez połowę rodziny, nie wykluczając z tego Belli. Zawsze powtarzała, że swoim zachowaniem i przynależnością do Gryffindoru zhańbił swój ród. Gdy młoda Blackówna trafiła do Hogwartu, została, zgodnie z tradycją swojej rodziny, przydzielona do Domu Węża, Slytherinu.Obecnie jest na VII roku nauki.



Nigdy nie liczyła się z nikim i z niczym, najważniejsza była dla niej czystość krwi, do której respekt i szacunek wyniosła z domu. Z tego powodu nienawidziła każdego, kto zadawał się z mieszańcami lub osobnikami niemagicznymi i nie mógł się poszczycić czystością krwi. Dla niej mugole, razem ze szlamami, stanowią coś w rodzaju zwierząt, które tylko zajmują niepotrzebnie miejsce. Uważa się za o wiele  lepszą od nich i nie widzi nic złego w mordowaniu ludzi niemagicznych. Całym sercem popiera Czarnego Pana i tak jak większość Ślizgonów, pragnie w przyszłości mu służyć, a jej planom nie sprzeciwia się rodzina, 
 co więcej, nawet ja do tego zachęcają.  

.~*~.

"Nawet najzacieklejsza bestia zna choć cień litości, ja nie znam, więc bestią nie jestem."

.~*~.




Jeżeli chodzi o charakter Panny Black, każdy powie, iż jest osobą naprawdę okrutną. Uwielbia znęcać się nad słabszymi i "brudnokrwistymi". Nie widzi w tym też nic złego. Nigdy nie przejdzie obok mugolaka, nie rzucając wcześniej jakiejś kąśliwej uwagi lub też  jakiegoś uroku. Jest niezwykle inteligentna, co razem z jej wybuchowym i gwałtownym charakterem oraz umiejętnościami magicznymi stanowi dość niebezpieczne połączenie. Większość osób traktuje z pogardą i wyższością. Gdy jest zdenerwowana, lepiej nie wchodzić jej w drogę, bowiem istnieje duże prawdopodobieństwo, że zacznie miotać w Ciebie zaklęciami, niekoniecznie tymi dozwolonymi. Dla uczniów z Domu Węża jest nawet miła, choć oczywiście znajdą się też wyjątki. Gdy zechce, potrafi być naprawdę wredna i okrutna, choć zazwyczaj woli nie marnować czasu dla niewartych jej starań. Uwielbia zadawać się z innymi członkami starych, czarodziejskich rodów, cieszących się szacunkiem. 

Bella jest dziewczyną  wysoką, o smukłej sylwetce i niesamowicie bladej cerze. Posiada długie i lśniące, kruczoczarne loki, które razem z jej jasną cerą dają naprawdę ładny efekt. Jej tęczówki są równie ciemne co włosy, często wyraźnie widać w nich drwinę wyniosłość. Oczy Belli skrywają ciężkie powieki i wachlarz długich rzęs. Usta ma blade i wąskie, często wykrzywione w kpiącym uśmieszku, zaś jej nos jest mały i zgrabny. Zazwyczaj nosi szaty w czarnych kolorach, ewentualnie zadowala się ciemną czerwienią lub granatem. Na szyi nosi cienki sznurek ze srebrnym wisiorkiem w kształcie głowy kruka.

Różdżka Belli należy do dłuższych. Mierzy 12 ¾ cala. Jej rdzeń stanowi włókno ze smoczego serca. Różdżka została stworzona przez Ollivander'a. Powstała z drewna orzecha włoskiego. Ollivander oznajmił po zbadaniu różdżki, iż jest ona sztywna i nieustępliwa.

Blackówna posiada sowę, którą dostała od swoich rodziców na jedenaste urodziny. Nazwała ją Ignotus. Jest do niej strasznie przywiązana.

Patronusem Belli jest smok. Jeżeli zaś chodzi o bogina, jeszcze niewiadomo, choć tym, czego boi się Bellatrix, jest śmierć.

Regulus Arcturus Black II

Regulus urodził się w 1961 roku w zamożnej, czysto krwistej rodzinie, jako najmłodszy syn Oriona i Walburgii Blacków oraz młodszy o rok brat Syriusza. Swoje imiona odziedziczył po wujku - Regulusie, oraz po prapradziadku - Arcturusie. Wychował się w Londynie, mieszkając w domu przy Grimmauld Place 12. Od zawsze niesamowicie różnił się od swojego brata. Podczas gdy Syriusz - spadkobierca i najstarszy potomek, miał zupełnie odmienne zdanie co do tradycji i przekonań rodziny na temat czystości krwi, Regulus w pełni się z nim zgadzał, przez co był od zawsze rozpieszczany oraz faworyzowany przez rodziców. W tej chwili jest traktowany jak jedyny syn, ponieważ po ucieczce Syriusza z domu, został on wydziedziczony oraz wymazany z drzewa genealogicznego. 


Podobnie jak większość rodziny, Regulus został przydzielony do Slytherinu. Szybko się tam zadomowił, znajdując dobry kontakt z czarodziejami o przybliżonych poglądach do tych które sam wyznawał. Interesuje się Quidditchem. Należy do reprezentacji Slytherinu: gra na pozycji szukającego. Od tego roku jest kapitanem drużyny. Jest jednym z ulubieńców opiekuna Slytherinu, oraz jednocześnie nauczyciela Eliksirów - Horacego Slughorna. Uczęszcza na spotkania Klubu Ślimaka, a w tym roku został mianowany na jednego z prefektów.

Od jakiegoś czasu Regulus interesuje się działalnością Voledemorta. Popiera jego poglądy na temat czystości krwi, oraz tępienia mugolów, a w przyszłości ma w planach zostać jednym ze śmierciożerców. Zbiera wycinki prasowe związane z czarnoksiężnikiem, oraz wyszukuje coraz to nowych informacji o działalności Czarnego Pana. Wielu jego przyjaciół z Domu Węża ma dokładnie takie same plany jak i on. Regulus często przesiaduje z nimi w Pokoju Wspólnym, prowadząc długie rozmowy na temat Czarnego Pana oraz przyszłości z nim związanej. Wierzy, że dzięki Voldemortowi czarodzieje w końcu wyjdą z ukrycia i zaczną panować nad niemagicznymi ludźmi.


Jeśli chodzi o charakter młodego Blacka, jest on pewnym siebie, inteligentnym, odważnym młodym człowiekiem. Nawet w sytuacjach krytycznych, jest niesamowicie spokojny i opanowany, potrafi na chłodno ocenić sytuacje i dokonywać wyborów, dlatego świetnie sprawdza się w pojedynkach. Nie jest łatwo go sprowokować, dlatego dobrze sprawdza sie na stanowisku prefekta. Stara nie działać się pod wpływem emocji. Jedyną osobą, przy której go ponosi, jest Syriusz, a co za tym idzie, również najbliżsi przyjaciele Łapy. Regulus ma za złe swojemu bratu zdradę wobec rodu Blacków a jednocześnie, żałuje, że w tak głupi sposób go stracił. Dla Ślizgonów jest miły oraz pomocny. Dla osób z innych domów, bywa chłodny i cyniczny czyli po prostu niemiły. Jednak sam, jeśli nie ma ku temu powodu, nigdy nie zaczyna kłótni. Stara się unikać problemów, lub w szybki i możliwie najprostszy sposób je rozwiązywać. Obraca się w doborowym towarzystwie czarodziei, ze starych, zamożnych, magicznych rodów.

Regulus ma klasyczne rysy, charakterystyczne dla osób ze staromagicznych rodów. Czarne, półdługie włosy, oraz czarne oczy. Jeśli akurat nie jest w szkolnych szatach, wybiera ciemniejsze kolory ubrań. Nie lubi rzucać się w oczy, woli być gdzieś z tyłu i obserwować innych, niż znajdować się w centrum uwagi.

W tym momencie jest na piątym roku.



Sówka o imieniu Aries.


[Wątki pod KP jak najbardziej mile widziane.]

czwartek, 14 lutego 2013

Czar działa do momentu w którym otwierasz oczy. Dlatego właśnie najpiękniejsze chwilę przeżywamy, gdy mamy je zamknięte.




"So give me something to believe
Cause I am living just to breathe
And I need something more
To keep on breathing for
So give me something to believe"


"Powiedziałaś mi, że szczęście to stan chwilowy, że przemija. Wspomniałaś, iż to właśnie sprawia, że jest on tak niezwykły i pożądany - bo trwa moment. Ale ja ciągle widzę cię, jak się uśmiechasz. Czy to oznacza, że kłamiesz?"








Imiona: Silver Katherine
- Zanim Silver przyszła na świat miała mieć na imię Thomas, ewentualnie Clarissa, po swojej babci. Pod koniec siódmego miesiąca okazało się, że ciąża jest poważnie zagrożona i należy natychmiast wyciągać dziecko. Przyszła więc na świat zimowej nocy dzień przed Wigilią, a że jej oczy zdawały się wówczas mieć stalowy kolor, jej mamie przyszło do głowy "Silver". Zważywszy, że rodzice dziewczyny nigdy nie byli konwencjonalni, tak też zostało. Imię Katherine pochodzi z greckiego słowa katharos - czysty; bez skazy.

Nazwisko: Ashdown

- Wielopokoleniowa tradycja. Oficjalnie są widziani, jako ci, którzy wspomagać będą Zakon Feniksa. Nie oficjalnie służą Czarnemu Panu. Jej rodzice wpadli na pomysł, że chcą by córkę wychować niezgodnie z tradycjami, tym samym chcieli odwrócić się od Voldemorta. Oczywiście, że się to nie udało. Zostali zabici, a dziewczynkę wychowuje wuj (brat matki), który kontynuuje mydlenie innym oczu, jednocześnie coraz dobitniej wymuszając na siostrzenicy, by w osiemnaste urodziny złożyła deklaracje przed Czarnym Panem.
Status Krwi: Czysta
Krew czysta, ale Silver nigdy nie zagłębiała się od jak dawna.
Dom: Ravenclaw
- Silver cechuje się błyskawicznym przyswajaniem wiedz w zakresie, który ją interesuje, co oznacza, że na lekcjach takich jak zielarstwo preferuje spanie na ławce. Nie mniej jednak wykazuje ponad przeciętne zdolności w eliksirach oraz zaklęciach (zaczytuje się w starych księgach); starożytnych runach i numerologii (z którego to powodu nikt nie pożycza od niej notatek, bo wszystkie są napisane właśnie za pomocą tych dwóch dziedzin). 
14 Lutego | 17 Lat | VII rok

 
 

Różdżka: Czarny Bez; 13 cali; Rdzeń z włókna serca smoka; napis w poprzek: "Quae non sunt prohibita, permissa intelleguntur".
- Napis w tłumaczeniu oznacza: "Co nie jest zakazane, uważa się za dozwolone"; różdżkę chroni zaklęcie, pozwalające, by używał jej jedynie właściciel; czarny bez jest symbolem dużej mocy; włókno z serca smoka sprawia, że różdżka sprawdza się w silnych zaklęciach.

Patronus: Wilk
  - Jej patronus jest ponadprzeciętnej wielkości, co może świadczyć, że jest to wilkołak, albo przodek wilkor - przodek wilka. Nie mniej jednak, niech zostanie po prostu wilk.
   Jest symbolem samotności w grupie, tajemniczości, gwałtowności, walki o dominację, siły, szybkości, intensywności ale przede wszystkim lojalności oraz posiadania w sobie dwóch natur: drapieżnej i ludzkiej. Innymi słowy, wszystko, co charakteryzuje Silver.
Bogin: Przyszłość
- Silver z niewiadomych powodów nawet dla niej samej, boi się swojej przyszłości. Jest to lek, który towarzyszył jej od kiedy pamiętała. Z tego też powodu woli nie planować, a robić wszystko dynamicznie i spontanicznie.
Rodzice: Katherina i Arthur
- Wszyscy uważali ich za sprzymierzeńców Zakonu Feniksa, ale powodem dla którego nigdy nie zdecydowali się dołączyć do ZF było zobowiązanie względem Czarnego Pana. Nikt o tym nie wiedział. Chcieli się wycofać - jako naiwni myśląc, że będzie im to dane - żeby pozwolić córce samej zdecydować po której stronie się opowie. Zabijali z zimną krwią, więc zginęli, zabici z zimną krwią.
Wychowana przez: Alexander; brat matki
- Brat matki, który obecnie sprawuje opiekę nad młodą Ashdown. Podobnie, jak cała rodzina uważany jest za sprzymierzeńca Zakonu Feniksa i podobnie, jak cała rodzina służy Czarnemu Panu. Winien śmierci swojej siostry i jej męża.  


"Something's always coming you can hear it in the ground
It swells into the air
With the rising
Rising sound
And never comes but shakes the boards and rattles all the doors
What are we waiting for"

The Bravery - Believe

Bezczelna, zdeterminowana, pewna siebie i swoich poglądów...
   Podniosłam się z ziemi, kładąc dłoń na swoim obolałym brzuchu, a następie uniosłam do góry podbródek, lekceważąc ból, jaki niósł za sobą każdy następny ruch. Ściągnęłam łopatki, bym wyglądała na jeszcze bardziej pewną siebie. To nie tak, że chciałam mu pokazać, iż to, co zrobił nie miało na mnie żadnego wpływu, nie boli, domagam się więcej i jestem bardzo silna, więc dam radę. Wiedziałam, że on chciał, bym była w stanie się podnieść, bo gdyby nie chciał, ta męczarnia trwałaby dużo dłużej.
   Machnął tylko na mnie ręką, a ja wolno skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie bluzkę, która była przylepiona do mojego ciała. Skrzywiłam się lekko, wchodząc pod prysznic. Położyłam rękę na kafelkach, żeby się nie przewrócić, podczas gdy moje druga dłoń odkręciła kurek. W następnej chwili poczułam ciepłą wodę spływającą po moich ciele. Spuściłam głowę, by woda nie wpadła mi do oczu, i spojrzałam w dół. Spływała ze mnie czerwona woda. Patrzyłam, jak wpada do otworu, zabierając ze sobą ból i bezsilność.
   Podniosłam głowę i zamknęłam oczy, zaciskając usta i pozwalając, by woda obmyła moją twarz. Sięgnęłam dłońmi do włosów i przeczesałam je. Czułam, jak każdy mięsień mojego ciała drży z przemęczenia.
   To był pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz, kiedy mój wuj użył tego zaklęcia przeciwko mnie. Widziałam desperacje w jego oczach, bezsilność i ból. I chociaż to brzmi paradoksalnie, to właśnie to spojrzenie dało mi nadzieję, że nie umrę. A jest tylko jedna rzecz gorsza od śmierci - zostać do czegoś zmuszonym.

Dwie Strony Tej Samej Monety:



Pierwsza Strona...



"Aby oszukać kobietę, potrzebny był wąż,
ale aby oszukać mężczyznę, wystarczyła kobieta."

Ambrosius Aurelius

Przyszła Jasnowidząca | Przyszły Śmierciożerca | Masochistka

   Silver pochodzi z rodziny wróżbitów, ale dziewczyna wie, że jeżeli chciałaby rozwijać się w tę stronę, to musiałaby otworzyć swoje wewnętrzne oko, a to powodowałoby przebłyski nie tyle ogólnej przyszłości, o ile przyszłości samej Silver, której kobieta poznać nie chce. Z tego względu najchętniej unikałaby wszelkich kontaktów z tą częścią magii. Prawdopodobnie dziewczyna odziedziczyła po swojej prababci wrodzone zdolności i istnieje duża szansa na to, że Silver w przyszłości będzie jasnowidzącą. Do rozwijania tych umiejętności jest zmuszana przez wujka, ale wszelkimi możliwymi sposobami unika

    Dziewczyna ze względu na rodzinę powinna być Śmierciożercą, ale jak nudny byłby ten świat, gdyby dzieci się nie buntowały? Należy tylko pomyśleć: byłoby tak spokojnie, bezpiecznie, cicho, nudno i monotonnie. Ashdown zapewne była jednym z tysiąca dzieci, które właśnie teraz wypowiadały swoim opiekunom wojnę, więc (ku jej nieszczęściu) nie będzie tu wyjątkowa i unikalna.
   Słowami, które dziewczyna słyszy najczęściej o swojej rodzinie, to jak ważna jest dla niej tradycja, że Ashdownowie zrobią wszystko dla siebie nawzajem. Od członków rodziny słucha o tym, że chowanie tajemnic, oraz pewne zachowania są w standardzie i ona musi ich przestrzegać; ukrywać przed innymi.



Emocjonalna, Żyjąca w kłamstwie...
   Mówi się, że czasem lepiej jest nie wiedzieć. Oczywiście wszędzie znajdą się nieustraszeni idioci, którzy powiedzą, że wiedza jest błogosławieństwem zawsze i wszędzie. Ja mówię, że potrafi być przekleństwem. Nie znaczy to jednak, że lepiej żyć w niewiedzy. Przecież prawda jest zawsze lepsza od kłamstwa. No, może z wyjątkiem, kiedy stara ciotka umiera w fotelu i resztkami sił, mówi, że jest ciężarem. Przecież nie powiesz takiej "Ależ tak, tak, ciociu, ma ciocia rację. Ciocia mnie rozumie? Więc niech ciocia tu umiera spokojnie i niczym się nie denerwuje, a ja tylko skoczę do Miodowego Królestwa, bo podobno promocja na czekoladowe żaby jest." Z drugiej strony, to zależy kto, bo przecież żyją na tym świecie osoby, które bez mrugnięcia okiem powiedzą nawet najbardziej bolesną prawdę umierającemu człowiekowi; którzy swoim długim jęzorem wykopią ci grób na cmentarzu. Ja takich cenię. Przynajmniej nie muszę rozpatrywać ich wypowiedzi na osiemdziesięciu pięciu płaszczyznach.
   To właśnie chodziło mi po głowie, kiedy wyszłam ze swojego pokoju i w połowie schodów usłyszałam, że mój wujek rozmawia z jakąś kobietą. Przysiadłam na schodkach, opierając czoło o poręcz, by następnie wytężyć wszystkie swoje zmysły.
   - Zacznij od początku, Alexandrze, bo niewiele rozumiem.
   - Kiedy jej rodzice postanowili się wycofać w cień, dostałem za zadanie zlikwidować ich.
   - Czemu mieliby chcieć się wycofać?
   - Chcieli wychować dzieci inaczej, niż chowano ich - westchnął. - Rozumiem ich pod wieloma względami, ale musieli wiedzieć, że tak się to dla nich skończy. Znali panujące zasady. A mimo to postąpili, jak ostatni idioci - westchnął głośno - Byłem u nich tamtego ranka na śniadaniu, zastanawiali się, czy pozwolić Silver iść w jakieś tam miejsce. Doradziłem im, żeby ją puścili, zyskując nadzieję, że nie będzie jej wieczorem, więc nie będę musiał robić jej krzywdy. Była taka mała i... - mówił rozczulonym głosem, a ja wstrzymałam oddech słysząc własne imię i mocniej przycisnęłam plecy do ściany. - Wiedziałem, że nie potrafiłbym jej zrobić krzywdy. 
   - Zaskoczyłeś mnie Alexandrze - zironizowała
   - Czym? - roześmiał się bez krzty wesołości w głosie - Słabością? Może i mam słabość, ale to było dziecko, Maya. Niewinne dziecko, będące moją chrześnicą. Jak mógłbym spojrzeć w jej oczy i ją zabić?
   - Tak samo, jak zabiłeś własną siostrę i jej męża. - Po tych słowach zapadła dłuższa cisza, podczas której zdawało mi się, że słyszę bicie własnego serca. Wiedziałam, że ich zabił, ale to wcale nie sprawiało, że mogłam powstrzymać napływające łzy. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co się stało.
   - Wszedłem tamtej nocy do ich domu i zabiłem ich - powiedział oschłym tonem, a nawet wyczytałam z jego głosu niechęć do tego uczynku, do samego siebie. Choć może mi się zdawało... Może tylko potrzebowałam nadziei, że człowiek, który mnie wychował nie był w stanie od tak zabić mi rodziców.  - A kiedy miałem wychodzić, usłyszałem jakiś dźwięk z szafy. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją na dnie.
   - Alex... - Kobieta szepnęła łagodnie, ale on kontynuował.
   - Siedziała. Mała. Skulona. Bezbronna. Zalana łzami i patrząca na mnie z przerażeniem. Miała sześć lat. - Mówił wolno, a ja odważyłam się zerknąć przez lekko uchylone drzwi. Właśnie usiadł przy stole, opierając na nim swoje łokcie, a dłonie wsuwając we własne włosy. - Wyniosłem ją z domu, powiedziałem jej, że jeżeli ktoś ją spyta, to ona nic nie wie. Leżała w łóżku, z którego ja ją zabrałem. Sam się teraz zastanawiam, jak udało się to wszystko upozorować i wytłumaczyć. Ale Silver milczała, trzymając się ustalonej wersji. Z czasem zaczęło mi się wydawać, że nawet w nią uwierzyła.
   - Co powiedziałeś Czarnemu Panu?
   - Prawdę, no a przynajmniej od niej zacząłem. - Ponownie roześmiał się bez krzty wesołości. - Że może się przydać, bo ją wychowam, tak jak wychowuje się dzieci w naszej rodzinie od pokoleń, że prawdopodobnie jest jasnowidzącą i że będzie z niej więcej pożytku, jak przeżyje.
   - Gdzie kłamstwo?
   - Powiedziałem, że nic nie widziała, więc nie czuje wobec mnie niczego, po za pozytywnymi uczuciami. Obiecałem na swoje życie, że w wieku osiemnastu lat będzie już miała znak. - Przesunął swoją ręką po twarzy. - Na swoje i jej. Silver przez lata nie okazywała mi empatii, ale trzymała sekret, jak należy w naszej rodzinie. Ale nie chce się przyłączyć. - Potarł swoje skronie. - Przeszkoliłem ją we wszystkim, co umiałem. Nauczyłem ważyć eliksiry, walczyć za pomocą zaklęć i nie tylko, wbiłem jej do głowy myślenie naszej rodziny, strategię i przebiegłość. A teraz ona nie chce. - Zakończył znacznie ostrzej, podnosząc się tak gwałtownie, że krzesło, na którym siedział, upadło, a ja prawie podskoczyłam w miejscu z mocno bijącym sercem. - Próbowałem prośbą, próbowałem groźbą... Maya, ostatnio nawet Crucio, ale to na nic. Wyczuła, że jej nie zabiję, więc mogła cierpieć.
   - Widzieć śmierć swoich rodziców, to spora rana psychiczna. Nie wiesz, że te są gorsze?
   Nie słuchałam ich dalej. Po prostu weszłam na schody, trzymając się poręczy. 
.

Druga Strona...

 Numerantka | Zajebiście zadowolone z siebie dziecko szczęścia

   Podczas swoich pierwszych lat nauki w Hogwarcie wypracowała sobie sposób, na radzenie sobie z rodzinnym stresem, a jednocześnie zamydlenie wszystkim oczu. Otóż zajęła się robieniem kawałów, bo kto podejrzewałby tak radosną dziewczynę o powiązania z Czarnym Panem, czy inne mroczne sekrety, których w jej rodzinie jest jeszcze dużo.
    Więc kłamała. Czuła, że śmieje się z przymusu. Na początku, bo szybko ta gra zaczęła ją wciągać i po niedługim czasie stała się prawdą. Dziewczyna na czas przyjazdu do Hogwartu stawała się tym, kim byłaby cały czas, gdyby wszystko, co się mówi o jej rodzinie, było prawdą. To jej oderwanie się od rzeczywistości, kiedy jej śmiech słychać w korytarzach szkolnych, kiedy nocami biegnie bezszelestnie po marmurowej podłodze, kiedy patrzy, jak za jej wybryki odpowiada ktoś inny. W jej oczach pojawiają się iskierki i to jest prawdą.

Quidditch: Pałkarz
- Dziewczyna była już w swojej historii na pozycji ścigającego, oraz szukającego, ale obecnie najlepiej bawi się jako pałkarz. Niedługo pewnie zmieni zdanie.
Lekkomyślna, nierozważna, zawzięta, ryzykantka gotowa na poświęcenie...
    Przymknęłam na chwilę oczy, jeszcze raz przesuwając dłonią po obolałym ramieniu. No dobrze, więc wsuwanie się między zawodnika a Tłuczek, trzymając kij przyciśnięty do klatki piersiowej, jako jedyną osłonę, to nie jest dobry pomysł. Okej, naprawdę zrozumiałam, kiedy przez dobrych kilka chwil miałam nie mały problem z oddechem. Z drugiej strony miałam do wyboru to, albo pozwolenie, by piłka uderzyła w ścigającego, przez co nie mógłby trafić w obręcz i ponad połowa widownie nie wyłaby ze szczęścia.
   - Żyjesz?
   - A bo to pierwszy raz próbują mnie zabić? - Uniosłam brew patrząc na tegoż ścigającego, na co on rozejrzał się po boisku.
   - Ja górą, ty z prawej? - Rzucił; ten znak zapytania dodając zapewne tylko z grzeczności, bo taktykę między nami mieliśmy dość ścisło opracowaną. Skinęłam tylko głową, po czym przyciągnęłam się do miotły, lekko pociągając jej końcówkę do góry. Powoli, jakby z obawą, odsunęłam dłoń od klatki piersiowe, by następnie podlecieć z prawej strony ścigającego, który znów miał w rękach Kafel. Wyprostowałam miotłę, po czym puściłam ją i stanęłam na niej, lekko uginając nogi i nieznacznie przyspieszając. Podleciałam bliżej chłopaka, akurat w chwili, gdy zbliżał się i Tłuczek. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nawet nie jeden. Na siadanie było chyba za późno. W ostatnim momencie podskoczyłam do góry, podczas gdy ta - sporej wielkości - piłka przeleciała między mną a miotłą. Nerwowo zamachałam rękami łapiąc równowagę. I po co, skoro zaraz nadleciał drugi tłuczek, który odbiłam z taką siłą, że i tak spadłam? Przywołałam do siebie miotłę chcąc złapać się obydwoma rękami, by odkryć, że jedna z moich kończyn ma własne plany i najwyraźniej wyjechała na urlop. No, albo jak kto wolał - została złamana. Podciągałam się na jednej ręce, ale nawet ja - małpiatka, chodząc po drzewach w każdej wolnej chwili - nie byłam w stanie wrócić na miotłę z pomocą jednej ręki. Zamachałam więc jedynie nogami w powietrzu zastanawiając się jak długo się utrzymam.
   - Ashdown, ty zwracasz na siebie uwagę nawet bez stania na miotle.
   - Rozbawianiem tylko sprawisz, że szybciej spadnę, a kto ci wtedy będzie osłaniał facjatę? - spytałam stosunkowo grzecznie, jak na fakt, że palce zaczynały mi się ześlizgiwać z miotły.
   - Czy ty mnie prosisz o pomoc?
   Więc tak, z całą pewnością - mimo złamanej ręki - byłam dzieckiem szczęścia.





SUMy:  Transmutacja (Z), Zaklęć (W), Eliksirów (W), Astronomia (W), Obrony Przed Czarną Magią (W), zielarstwa (N), historii magi (P), Starożytne Runy (W), Numerologia (W), Wróżbiarstwo (Z)

   Czytała właśnie fragment na temat zielarstwa, który miał pojawić się na egzaminach końcowych. Próbowała skupić swój krukoński umysł na literkach, chociaż te zdawały się latać obecnie po całym pokoju. Może to jakieś perfidne zaklęcie rzucone przez żartownisia, w rewanżu za jej czary? To prawdopodobne, bo co jest gorszego, niż nie pozwolić człowiekowi takiemu jak ona, spokojnie czytać? Cóż, prawdopodobne, ale niestety mylne, gdyż to zwyczajnie jej brak aspiracji do nauki tego przedmiotu. Co zabawne - Silver mogłaby dostać pytania, które będą na egzaminie nawet na miesiąc przed, a i tak by się tego nie nauczyła.
   Dlatego też bez żadnego bodźca, ot sama z siebie, zaczęła wystukiwać długopisem jakiś rytm. Nie minęło więcej, niż piętnaście uderzeń w książkę, a dziewczyna położyła się na plecach, chwytając ołówek i uderzając jednym przyrządem do pisania o drugi.
  - Either way! Either way! I am running back to you! Running back to you!* - Po pokoju rozniósł się jej melodyjny głos, podczas gdy jej książka spadła na ziemię, zamykając się. I nie trzeba być Sherlokiem, żeby wiedzieć, że Krukonka już jej nie otworzy.

Rodzina: Katherina (matka; nie żyje); Arthur (ojciec; nie żyje); Alexander (wujek; prawny opiekun); Clarissa (bacia; pracuje w ministerstwie; kontakt został urwany); Anthony (dziadek; pracuje w ministerstwie; kontakt został urwany);

Dodatkowe:

  • Jej oczy zmieniają kolor. Naturalnie są one kobaltowe, ale w przypływie weny stają się zielone, aż do intensywnej żółci. Jest to spowodowane faktem, że Silver wierzy, iż w oczach można zobaczyć duszę, a ona nie lubi, jak ktoś tam zagląda.
  • Uważa, że Róże są zbyt pospolite, choć nie miałaby nic przeciwko, gdyby dostała - koniecznie pojedynczą - takową w kolorze kobaltu. Aczkolwiek jeżeli ma być szczera ze sobą - woli bzy.
  •  Jak ktoś patrzy na jej rzeczy, może stwierdzić, że jest bałaganiarą, ale ona doskonale wie, jeżeli coś zmieniło swoje miejsce chociażby o kilka centymetrów. Nienawidzi, gdy ktoś dotyka jej rzeczy.
  • Chłopak, który wywoła rumieńce na jej twarzy, powinien poczuć, że jego ego zostało połechtane, bo ona zwyczajnie się nie rumieni, co tłumaczy sama sobie, swoją rzekomo niższą temperaturą ciała, niż inni ludzie, z jakiego to powodu ciągle jej zimno.
  • Nie zna się na niczym co ma związek z jedzeniem, albo zwierzętami. 
  • Zdarza jej się zemdleć, a przyczyną tego jest niedobór cukru w organizmie. 

"I am hiding from some beast
But the beast was always here
Watching without eyes
Because the beast is just my fear
That I am just nothing
Now its just what I've become
What am I waiting for
Its already done"

The Bravery - Believe




   Kiedyś śniło mi się, że byłam szczęśliwa. Śniło mi się, że potrafiłam się śmiać, że płakałam tylko ze szczęścia, i że wszystko, co mnie otaczało było kolorowe. W następnej chwili zobaczyłam dużą przepaść, a mój kolorowy świat, po którym ganiały kucyki, w którym świeciła tęcza i płynęła rzeka z czekolady zaczął zatracać się w ciemności. Przyjrzałam się sobie w zbitym lustrze. Niby te same rysy twarzy, takiego samego koloru włosy, oczy też takie same. Wszystko pasowało, ale było inaczej. Patrzyłam, jak lustrzana ja, unosi różdżkę i szepcze zaklęcie, tak jak ja mam to w zwyczaju robić, a następnie stróżka światła trafia we mnie. Upadam na kolana, na czarną podłogę. Pochylam się do przodu, opierając dłonie na tej czerni i głęboko oddycham. Przez chwilę zdaje mi się, że zamykam oczy, ale wówczas widzę przed sobą kręcącą się monetę. Przechyliłam głowę na bok i patrzę na nią.

Dwie strony stworzą medal. Kiedy jeden z nich jest na wierzchu, drugi zdaje się być kłamstwem, maską. Lecz gdy medal wiruje w oszalałym tańcu, obie strony stają się jednością.

"Więc można być jednocześnie szczęśliwą i nieszczęśliwą?"
 -----
1. Witam wszystkich, za ewentualne błędy przepraszam. I tak, wiem, że długa karta.
2. Twarzyczka Jaimie Alexander, tylko miała mieć kobaltowe oczy i pasemka x.x
3. Notkę poprawię pewnie nieskończoną ilość razy.
4. Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba, zwłaszcza, że po napisaniu mam wrażenie, że przesadziłam i uh... Zapraszam do wątków i jestem za zasadą: ja pomysł, ty wątek, ale odwrotnie. Postać generalnie to taka dziewczyna z chorobą dwubiegunową, mi się wydaje xP Podobnie! xP

Running back, to you - Matt Wertz





Valentine's Day

   Rosselinda stanęła na podeście tam gdzie zawsze przemawiał dyrektor. Wzięła głęboki oddech i już chciała zacząć coś powiedzieć, jednak szum jaki panował w Wielkiej Sali zagłuszył ją. Dyrektor wstał i uniósł ręce, po czym spojrzenia zwróciły się ku nich. Profesor Dumbledore ścisnął ramię dziewczyny i zasiadł na swoim miejscu. Ross przeczesała proste włosy i uniosła wzrok na uczniów.- Jak wiecie już dziś są walentynki. W związku z tym, zorganizowaliśmy dla was pewne zawody.- Rozluźniła się nieco widząc zainteresowanie uczniów.- Dziś około godziny 19:00 zbierzcie się na boisku Quidditch’a. W całym Hogwarcie oraz na jego terenach zostaną ukryte pewne przedmioty. Oczywiście jeśli znajdziecie wszystkie rzeczy czeka was nagroda.- Uśmiechnęła się delikatnie i wskazała dłonią na profesora eliksirów.- Profesor Slughorn przygotował dla zwycięzców eliksir miłosny, a także Felix Felicis , zwane tez jako Płynne Szczęście.- Przejechała wzrokiem po podekscytowanych uczniów.- Tak więc jest warto o co walczyć. A żeby było bardziej romantycznie, będziecie szukać w parach.- Zaśmiała się cicho.- Chętnie wszystkich zapraszamy. Po wyłonieniu zwycięzców, odbędzie się piknik.- Uśmiechnęła się ostatni raz i zeszła z podestu, po czym usiadła przy stole Gryffonów, a piszczące dziewczyny podleciały do niej chcąc wypytać Rosselindę o szczegóły.










  

środa, 13 lutego 2013

Aℓωaуs...



|| Severus Tobiasz Snape || Półkrwi || 7 klasa ||
|| Eliksiry, OPCM, Transmutacja, Zielarstwo || Czarna magia

  
                          ︾

Urodził się 9 stycznia 1960 r. jako jedyny syn Tobiasza Snape'a i Eileen Prince.Jego rodzina żyła w biedzie w mugolskim miasteczku na ulicy Spinner's End.W domu jego często dochodziło do kłótni między małżeństwem i nawet do tego że mąż znęcał się nad żoną i nad synem. Matka była czarownicą czystej krwi  a ojciec był mugolem,który szczerze nienawidził magii,czyli czegoś co było dla niego    niezrozumiałe.Chłopak nie był zadbany ze względu na słabe dochody rodzinne i przez sam fakt że jego rodzice się nim nie zajmowali.Czuł obrzydzenie do ojca i  bardzo wspierał Eileen.Po drugiej stronie rzeki znajdował się dom Lily Evans.Od zawsze młody Severus lubił obserwować dziewczynę.Ta pochodziła z mugolskiej rodziny i potrafiła czarować co bardzo zaimponowało chłopakowi.Obydwoje się wkrótce zaprzyjaźnili i dostali listy z Hogwartu (w 1971 roku).Snape opowiedział jej o magii i o szkole,w której będą jej uczeni.Dzięki niemu poznała kilka pierwszych magicznych sztuczek.

1971 Wielka Sala
Miał nadzieję, że oboje trafią do Slyherinu, jednak Lily trafiła do Gryffindoru, wraz z Jamesem i Syriuszem. Severus i James Potter byli jego wrogami i często między nimi dochodziło to różnych kłótni i nieporozumień.Podczas nauki w Hogwarcie Snape i Lily byli najlepszymi przyjaciółmi.Severus pomagał jej w eliksirach u Slughorna przez co oboje mieli bardzo dobre oceny. Slughorn na lekcjach nigdy nie chwalił chłopaka, który miał ogromny talent do przyrządzania eliksirów.Być może nie chciał go faworyzować i przez co też narażać go na docinki ze strony kolegów.Jednak nie było do końca wiadome czy nauczyciel wiedział z jakim problemem boryka się Severus.Jego przyjaźń z Evans trwała do czasu, gdy ten nazwał ją pod wpływem złości „szlamą”.Ten moment był ostatecznym końcem ich przyjaźni, pomimo że Snape bardzo tego żałował. Starał się naprawić ich przyjaźń, jednak Lily nie chciała go słuchać. Snape i Huncwoci (Remus Lupin,Syriusz Black,Peter Pettigrew,Jamses Potter) nigdy nie mieli dobrych stosunków.Był nazywany przez Jamesa „Smarkerusem”. Syriusz uważał, że nienawiść między nimi wynikała z wysokiej pozycji Jamesa w szkole. Jednak Severus był zwyczajnie samotnikiem zazdrosnym o Lily Evans. James nigdy nie miał zaufania do Snape’a gdyż ten interesował się czarną magią.Stworzył nawet kilka zaklęć,które chciał użyć później na swoich wrogów.Jednak w szkole nie odważył się ich użyć.Zapisywał je w podręczniku od eliksirów aby nie rozstać się z czarną magią na lekcji.W wolnym czasie czyta książki (niekoniecznie te czarno-magiczne),lubi nocne spacery,przechadzki po błoniach lub też wałęsa się ze Ślizgonami.

Chłopak miał czarne oczy,czarne włosy i zagięty,haczykowaty nos.Krócej mówiąc był chudym brunetem o wysokiej posturze,niezbyt umięśnionym.Najczęściej chodził w ubrudzonej lekko i miejscami podartej szkolnej szacie.Włosy jego były w nieładzie.Często więc poprawiał je odruchowo.Na jego twarzy zazwyczaj widniał grymas i rzadko kiedy gościł uśmiech.

Jeśli chodzi o jego charakter,nie wyrobił go sobie sam. Pomógł mu w tym znęcający się  nad nim jak i nad jego matką ojciec,biedna która go otaczała w domu,zaniedbanie jego ze strony rodziców,bycie odtrąconym przez jedyną miłość oraz masa wrogów kpiących sobie z niego.Przez co nie widział świata w różowych kolorach.Stał się zamknięty w sobie i nie wielu osobom ufał.Nie zadawał się z uczniami z innych domów.Kiedy tylko patrzył na nich wydawało mu się że śmieją się z niego.Nie nienawidził arogancji,zbyt pewnych siebie cwaniaków.Ślizgonów nie darzył 100 % sympatią.Zdarzali się i tacy z którymi zwyczajnie nie rozmawiał bo mu nie pasowało.Przyjaźnił się...no jeśli można by było to nazwać przyjaźnią...to z Averym i Mulcibierem.Mulcibier bywał lekko zarozumiały i nadęty.Lubił robić psikusy Gryfonom i często wdawał się w dyskusje z nimi.Avery zazwyczaj zgrywał cwaniaka i dogryzał Mulcibierowi w słownych sprzeczkach.Kiedy trzeba było jakiej kolwiek pomocy, Snape uzyskiwał ją od Averego a Mulcibier miał w zwyczaju jedynie doradzać(zazwyczaj się wymądrzał).Chociaż obaj jego kumple tępili zawzięcie "szlamy" komentując przy Severusie np Pannę Evans,ten przytakiwał tylko ale nie wypowiadał się zbytnio.Ukrywał swoje uczucia pod "maską".

Patronus

 

Wątki mile widziane

wtorek, 12 lutego 2013

Jessica Smith

| klasa VII | 17 lat | patronus: zając | czarownica czystej krwi |
Ravenclaw
|
animag: mysz polna |
| różdżka: orzech włoski, rdzeń: włoski z odnóży bahanki, 11 cali |


 
< 11 lat

Jessica Angelina Smith urodziła się 2 sierpnia w Paryżu. Jej ojciec Xavier Smith jest Francuzem, natomiast matka – Ellena Grape jest Brytyjką. Oboje są czarodziejami czystego pochodzenia, więc wcale ich nie zdziwiło, gdy Jessica pierwsze swoje magiczne wybryki ukazywała już w tak wczesnym wieku. Gdy Jess skończyła 7 lat jej ojciec zabierał ją na niedalekie wyprawy w poszukiwaniu magicznych stworzeń. Badał on bowiem magiczne właściwości owych zwierząt. Matka natomiast pracuje w banku Gringotta. Córka pragnie pójść w ślady ojca.
11 lat < 16 lat

W wieku 11 lat otrzymała list ze szkoły Beauxbaton, która mieści się w Paryżu. Przez 5 lat była wychowywana na poważną, odpowiedzialną dziewczynę, która z godnością będzie szła przez życie. Nauka w szkole Beauxbaton była bardzo ciężka. Surowe warunki nie sprzyjały życiu towarzyskiemu Jessici. Jednak w wieku 16 lat wiele się zmieniło…

16 lat <

… Rodzina przeprowadziła się do Londynu z inicjatywy Ellany. Matka Jess po prostu chciała powrócić do swojej ojczyzny. Xavier był bardzo szczęśliwy, że może odnaleźć nowe gatunki zwierząt. Jessica jednak nie była szczęśliwa. Dziewczyna była zmuszona zmienić otoczenie i szkołę. Zaczęła uczęszczać do Hogwartu. Jednej z trzech największych szkół dla czarodziejów i czarownic w świecie. Trafiła do domu Roweny Ravenclaw.
Aktualnie Jessica Smith próbuje przyzwyczaić się do nowego otoczenia. Pomaga jej w tym jej kuzynka – Ross.

Krótko o wyglądzie... 


Krukonka mierzy ok. 67 cali, co w przybliżeniu daje 170 centymetrów.
Ciemne włosy, ciemne oczy, długie palce, długie nogi.
Smukła budowa ciała (lata gimnastyki się opłaciły)
Brak znaków szczególnych.

Niepewna, lojalna, inteligentna.


Jedyną pamiątką, która została jej po Paryżu jest zakupiona tam
sowa - Roi (co po francusku znaczy: król, monarcha, pan). Imię
wzięło się od charakteru zwierzęcia, które widzi w sobie wyższość i klasę.



niedziela, 10 lutego 2013

Przejmuj się tym, co możesz zmienić, reszta sama się rozstrzygnie.



  ~~~~~~~~~~~~~~
 CHITOTSU AIRU GREED
Szesnastoletnia czystej krwi czarownica, przydzielona do Slytherinu. Obecnie jest na siódmym roku nauki.
PATRONUS | BOGIN: flaming | rekin
RÓŻDŻKA: 13 cali | cis | włos demimoza
ZNAKI SZCZEGÓLNE:  blizny na lewym przedramieniu
 WZROST | KOLOR OCZU | KOLOR WŁOSÓW:  1,70m | brązowe | jasny brąz/rudy
FUNKCJE SPECJALNE: Prefekt | Pałkarz Slytherinu
ZNAK ZODIAKU  |  PUPIL: Strzelec  | Lelek Wróżebnik
URODZINY | MIEJSCE URODZENIA:  29.11 | Manchester

GALERIA | POWIĄZANIA 
OPOWIADANIA
~~~~~~~~~~~~~~

Rodzice po rozwodzie - od dziecka mieszkała wraz z ojcem w jednym z mniejszych, brytyjskich miasteczek. Nie była to wieś, mieścina miała kilka sklepów, rynek, targowisko - ale i tak dziewczyna wyniosła stamtąd lęk przed wielkimi tłumami, dlatego też nie lubi korzystać z pociągów. Brr, te zatłoczone dworce..
 Nie wyróżnia się niczym - raczej nie pcha się w centrum wydarzeń, stoi bardziej z boku, ale nie jest nieśmiała. Co dziwne w połączeniu z innymi cechami - ma cięty język, co zabawnie kontrastuje się z jej osobowością. Jednak niezbyt często używa tej "zdolności", nie lubi zwracać na siebie uwagi.
Różdżka, którą się posługuje, ma 13 cali długości, wykonana jest z cisu, w rdzeniu włos demimoza
Bardzo sztywna, wydająca charakterystyczny świst. Drewno ciemne, pokryte srebrnymi żyłkami, przypominającymi pęknięcia. Kupiona nie u Ollivandera, a zrobiona przez jej własnego ojca.

~~~~~~~~~~~~~~
"Potwory umysłu są znacznie gorsze niż te istniejące naprawdę. Strach, zwątpienie i nienawiść okaleczyły więcej osób niż jakiekolwiek zwierzęta." 
 ~~~~~~~~~~~~~~
Chi mierzy ledwo metr siedemdziesiąt wzrostu. Nie przeszkadza jej to, uważa, że to akurat w sam raz. Włosy, zazwyczaj delikatnie kręcone na końcówkach są dosyć długie, rzadko nosi je spięte, zazwyczaj pozwalając, by swobodnie opadały jej na ramiona. Oczy ma typowo azjatyckie, choć są trochę większe. Drobna twarzyczka i mały, płaski nos to kolejna cecha, którą dostała w genach po matce.
Jeśli nie musi wciskać się w szkolną szatę wybiera raczej ubrania w stonowanych barwach, nie nosi też zbyt często spodni. Najczęściej są to jasne sukienki, długie swetry bądź spódnice i zakolanówki.
Na lewym przedramieniu ma sporo okropnych blizn, układających się w słowo "Zdrajczyni". Dba o to, by w każdej chwili miejsce to było zasłonięte bandażem bądź zawiązaną chustką.



~~~~~~~~~~~~~~
   Urodziła się 29 listopada, w Manchesterze. Jej matka, Airu była azjatką, pochodzenia koreańsko-japońskiego. Wyemigrowała z Korei do Wielkiej Brytanii, w poszukiwaniu spokoju i "za chlebem".
Spotkała tam miłość, a wiadomo, jak jest najczęściej - skończyło się to dzieckiem. Matka Chitotsu nie była gotowa na córkę, podłamała się i opuściła kraj. Nie wiadomo, gdzie się podziewa.
Dziewczyna więc od 3 roku życia była wychowywana tylko przez ojca, Vincenta. Żyło się im dobrze, w małym miasteczku obok Londynu. Mieli dom z ogrodem, życie było spokojne. Dziewczynka wykazywała zdolności magiczne, bo w końcu rodzice byli czarodziejami, ale tata nie uświadamiał jej o tym. W wieku 11 lat dostała list z Hogwartu, wydało się. Została przydzielona do Slytherinu. Sama nie wie dlaczego, może po ojcu - Ślizgonie? W każdym bądź razie nie była zbyt lubiana w swoim domu. Nie nienawidzi mugoli, nie pała się czarną magią.. Ale to cechy nabyte w Domu Węża, nie przychodzi się raczej z nimi. Więc może Chi jest tutaj z powodu ambicji, dążenia do celu nawet po trupach i sprytu? Wie tylko jedno - jest w dobrym miejscu, bo los tak chciał.
~~~~~~~~~~~~~~ 


Pamiętaj, że wielu ludzi ginęło za swoje przekonania. To dość powszechne. Prawdziwa odwaga polega na tym, by żyć i cierpieć za to, w co wierzysz."

~~~~~~~~~~~~~~

Rodziny matki nie zna, z rodzicami ojca.. woli nie utrzymywać kontaktów. Staromagiczne małżeństwo, wywodzące się z rodu którego początki sięgają XVIII wieku nie mogło znieść myśli, że ich pierworodny syn ożenił się z jakąś kobietą ze wschodu. Ba, która nawet po kilku latach po prostu uciekła. Matka Vincenta uznała go za szaleńca, gdy ten rzucił pracę w Ministerstwie dla własnych badań dotyczących tego, co jeszcze można wcisnąć w rdzeń różdżki i jakie to ma skutki. Ślizgonka swoich dziadków ostatnio widziała jakieś 4 lata temu. Nie przepada za nimi. Popierają Voldemorta, ale są tchórzami, bo nawet się do niego nie przyłączą w obawie o własne życie. Po śmierci (a raczej zniknięciu, bo Chi zna głupie pomysły swojego ojca) Vincenta ich jedyny wkład w życie dziewczyny to wysyłanie jej pieniędzy na utrzymanie.
Jedyną osobą (a raczej stworzeniem), które Ślizgonka darzy niemalże rodzinną sympatią jest jej skrzatka domowa, Knocia. Ich relacje są inne, niż zazwyczaj między człowiekiem a skrzatem. Knotka nie jest w domu trzymana na siłę, ale nie odejdzie, bo ma bardzo dobre warunki i jest traktowana niczym członek rodziny. Vincent sprowadził ją, gdy jego córka miała około 5 lat. Skrzatka opiekowała się czasem dziewczyną, opowiadała jej bajki znane w swojej społeczności. Nigdy nie chodziła w poszarpanych ubraniach , ma nawet własny pokoik. 
  ~~~~~~~~~~~~~~
"Nie można się kłócić z wszystkimi głupcami tego świata. Łatwiej ustąpić, a potem ich oszukać, gdy nie zwracają na ciebie uwagi..."
 ~~~~~~~~~~~~~~

Dziewczyna nie ma większych problemów z nauką - łatwo przyswaja wiedzę, chociaż i tak żyje w przekonaniu, że do niczego jej się to nie przyda. No bo, po co ma się uczyć właściwości jakiegoś śmierdzącego, paskudnego zielska, skoro w przyszłości ma zamiar latać nad ziemią i odbijać kijem tłuczka?

Już na trzecim roku Chi dostała się do drużyny Quidditcha. Co dziwne, dziewczyna gra na pozycji pałkarza, co jest dosyć niespotykane z jej chuderlawą posturą. Nie przeszkadza jej to w niczym, bo swoją rolę wypełnia bardzo dobrze. Chociaż jedynym, czego w tym nie lubi to masa siniaków i zadrapań, które dostaje w prezencie od piekielnej piłki.
Na szóstym roku została prefektem Slytherinu. 
~~~~~~~~~~~~~~
Na pierwszy rzut oka można by uznać, że panna Greed jest idealnie wychowaną, młodą dziewczyną z dobrego domu, która jednak nie dopuszcza nikogo do siebie, izolując się we własnym towarzystwie.
Wykształceniu takiego mylnego wrażenia jest winne to, że od najmłodszych lat nie bała się wygłaszać poglądów sprzecznych z tymi, które są kojarzone ze Slytherinem. Ma w zwyczaju mówić o kilka słów za dużo, wdawać się w kłótnię z młodym fanem Czarnego Pana i później mieć zepsuty humor na cały dzień, reagując na wszelkie próby kontaktu z nią opryskliwością i cichym prychnięciem.
Nie miała przyjaciół, trzymała się raczej sama. Dopiero w okolicach szóstego roku otworzyła się troszeczkę, co zaowocowało nowymi znajomościami. Jednak - zauważyła wtedy, że zbyt szybko zaczyna komuś ufać, więc zatoczyła błędne koło nieświadomie raniąc przyjaciół swoim czasowym, nieznośnym zachowaniem.  Stara się być spokojna, ale często wybucha, gdy to, co myśli o danej osobie przez przypadek wychodzi z jej ust.
Objęcie funkcji prefekta nieco ją zmieniło. Starała się być bardziej odpowiedzialną, rozsądną, mniej spontaniczną. Częściej już gryzła się w odpowiednim momencie w język, odwracając po chwili na pięcie i odchodząc korytarzem, żeby nie musieć zaczynać pojedynku wynikającego z różnicy poglądów z rozmówcą.
 ~~~~~~~~~~~~~~
"Gram brawury, trzy gramy głupoty."
~~~~~~~~~~~~~~

Jedynymi osobami, które zawsze (bez żadnego, kompletnie żadnego wyjątku) potrafią wytrącić ją z równowagi są panowie Mulciber i Avery, chodzący na tym samym roku co Chi do Slytherinu. Od najmłodszych lat darła z nimi koty, od drugiego roku zdarzało jej się raz na jakiś czas pojedynkować na korytarzu z Williamem, bo po prostu nie mogła wytrzymać tej okropnej, wrednej arogancji.
I tu objawia się kolejna cecha dziewczyny - biegle włada czarną magią. Ojciec, który uczęszczał niegdyś do Domu Węża słusznie zauważył, że jego córka musi sobie umieć poradzić i od najmłodszych lat uczył ją rzucania klątw. Zaznaczał jednak, że ma ich używać w kompletnej ostateczności, bo zaklęcia te potrafią wyrządzić więcej szkody, niż pożytku.

Pupil dziewczyny jest dosyć nietypowy, bo jest nim Lelek Wróżebnik, ptak zamieszkujący dziuple w Zakazanym Lesie. Podczas jednej przygody przyczepił się do Chi, no i został już na stałe.
Dziobie swoją właścicielkę, gdy coś mu nie odpowiada, ogólnie jest wybredny i humorzasty.
Nosi imię Devo. 


  ~~~~~~~~~~~~~~

MARZENIE: kariera w lidze Quidditcha na pozycji pałkarza
HOBBY: projektowanie mioteł, "tuningowane" swojej własnej o pokrętełka wspomagające przyspieszenie w locie
ULUBIONY PRZEDMIOT: Historia magii/Eliksiry
ULUBIONA POTRAWA: pudding czekoladowy
SUMy: Wybitny - Eliksiry, Zaklęcia, Historia Magii, OPCM, Wróżbiarstwo. Powyżej oczekiwań: Transmutacja, Astronomia.
FOBIA: dziki

"ups, ale suchar."
*wszystkie cytaty pochodzą z serii "Dziedzictwo" autorstwa Christophera Paoliniego
*Jestem jak najbardziej chętna do wątków pod KP, mogę takowe rozpoczynać pod warunkiem, że ktoś rzuci pomysł na grę.

Łączna liczba wyświetleń