poniedziałek, 18 marca 2013

"Brak zasad...to czysta przyjemność"

~*~



  `W I L L I A M  OLIVER  M U L C I B E R`

17 rok | VII rok | Slytherin | 1,85 cm wzrostu  | ojciec śmierciożerca | czarna magia | nerwowiec | dręczyciel | sadysta| OPCM | Starożytne Runy | Ścigający

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Powiązania | Galeria
~~~~~~~~~~~~~~~~

`H I S T O R I A`

William "Will" Mulciber urodził się 20 lutego 1960 roku w zamożnej rodzinie w mieście Milford Haven położonym w południowo-zachodniej Walii, w hrabstwie Pembrokeshire jako jedyny syn Josepha oraz Evelyn Mulciberów. Od dziecka wykazywał się niezwykłym zamiłowaniem do czarnej magii,tak jak zresztą i jego cała rodzinka. Był czarodziejem czystej krwii, no bo jakby inaczej? Życie nie było dla niego jednak przepełnione szczęściem jak u jego rówieśników i nie był on obdarowywany prezentami ani też za bardzo rozpieszczany. Jego Ojciec jak krążyły pogłoski "kolegował się" z samym Tomem Riddle'm (Voldemortem) i był jednym z założycieli grupy Śmierciożerców. Matka mimo,że była częściej w domu niż Ojciec to jeszcze mniej czasu poświęcała synowi i najczęściej siedziała sama w swoim pokoju i rozmyślała nad rzeczami związanymi z "pracą" swojego męża. Natomiast Pan Joseph nie był dobry w wychowywaniu. Nie poświęcał zbytniej uwagi synowi i często  zostawiał go samego z niańką w pokoju do czasu kiedy ten nie ukończył jeszcze 12 lat. Niańka miała przerąbane zostając z młodzieńcem sam na sam w POSIADŁOŚĆ MULCIBERÓW. Ślizgon uwielbiał stosować zaklęcia często na niej i na służbie w celu przećwiczenia swoich umiejętności. Jednak służba żyła w lęku pracując u rodziców Willa, ponieważ chłopak lubił szantażować poskarżeniem się ojcu, że nikt z nich nie wypełnia należycie obowiązków, jeśli choć słowem pisnęliby by o jego "zabawach" i "ćwiczeniach". Także zbytniego wyboru oni nie mieli. Znajdowali się między młotem a kowadłem...Zwolnienie z pracy nie wyglądało tak owocnie jak w normalnym życiu. Pan Joseph stosował czasem brutalne metody i torturował zazwyczaj domagając się przeprosin od służby a potem wyrzucał za próg bez niczego. Will trafił od razu do Slytherinu. Zyskał nawet ich szacunek tępiąc szlamy, wyzywając je i głosząc wśród swoich poglądy i racje dotyczące Sami Wiecie Kogo.



~
"Od cnoty Gryfonów,

kretynizmu Puchonów i
wiedzy-o-własnej-wszechwiedzy Krukonów
chroń nas Slytherynie"
~




`C H A R A K T E R   I  UPODOBANIA`

wiadomo już w kogo się wdał...w swojego ojca.Niewątpliwie lubił sprawiać przykrość tym,którzy mu podpadli. Nie znał czegoś takiego jak wybaczenie czy skrucha. Często podpadał Slughornowi czy też na innych lekcjach. Nie był kujonem ale jedną z jego zalet był spryt. Nie dawał sobie nikomu skakać do gardła. Lubił rozmawiać najbardziej z Avery'm i Snape'em z którymi się zaprzyjaźnił na przestrzeni lat uczęszczając do Hogwartu. Z Kenneth'em znał się nieco wcześniej ze względu na to że ich ojcowie byli sąsiadami. Więc chłopcy "bawili się" razem czasami i obmyślali niecne plany dotyczące szlam i mugolaków, jednak dopiero w zamku zbliżyli się do siebie bardziej. Kiedy nieco podrósł nie widział jakiegoś konkretnego ideału dziewczyny. Wiadome jedynie,że powinna to być czystej krwi czarownica. Jeśli zarywał do Gryffonki, to na bank musiał coś knuć. Być może obaj Panowie razem z Kenneth'em mieli podobne gusta. Jednak, żaden żadnemu nigdy nie ukradł żadnej dziewczyny sprzed nosa, przez co prawie w ogóle się nie kłócili o takie rzeczy.

"Nigdy nie zaufam żadnemu Gryfonowi, który nie jest w stanie zdradzić swoich ... dlaczego? Ty śmiesz o to pytać?"


`WYGLĄD`

вył dobrze zbudowanej postury chłopakiem o  blond czuprynie  i przenikliwym błękitnookim spojrzeniu. W jego lewym uchu można było zauważyć srebrny kolczyk. Zawsze ubierał się w miarę schludnie jeśli nie trzeba było nosić szkolnych szat. Chciał przez to pokazać, że nie jest byle kim. Zazwyczaj były to czarne marynarki lub też czarne swetry i pod spodem białe koszule chociaż te ostatnie zazwyczaj wystawały ze spodni przez co jego styl przypominał luzaka. W wolne dni nosi sportowe bluzy (jedną z nich jest jego ulubiona bluza z jego numerem 8). Włosy na okazje odgarniał do tyłu, przez co wyglądało to jakby je układał jakimś żelem lub też były lekko w nieładzie. Na jego twarzy zazwyczaj często gościł złośliwy uśmieszek.








"Zamilcz brudna szlamo ... gdybyś wiedziała,kim jest mój Ojciec nie odważyłabyś mi się spojrzeć prosto w oczy"






۞C I E K A W O S T K I۞

Sherkan
Z początku podobała mu się Angela jednak dopiero po przeniesieniu Ann do Howgartu zrozumiał kto jest dla niego ważniejszy
√ Nie lubi kiedy ktoś mu przerywa albo podważa jego zdanie
Wyśmiewa tego, kto ma inne poglądy od niego i je wygłasza przy nim
Jedyne magiczne stworzenie z jakim się bał spotkać twarzą w twarz były smoki,panicznie się ich bał (oczywiście tych dorosłych i dużych)
 √ Lubi pająki,węże i...wszystko co obrzydliwe lub obślizgłe.Ale to nie tak,że nie lubi innych zwierząt...po prostu niektórych się nie brzydzi
√ Jest gotowy nawet rzucić zaklęciem czarno-magicznym kiedy ktoś go wkurzy
√ Tępi szlamy jak szczury,których się brzydzi
Można zdobyć jego zaufanie,jednak potrzeba na to sporo czasu...i cierpliwości
Szanuje tak naprawdę 100% tylko siebie samego,ma zbyt duże ego
√ Lata na Księżycowej Brzytwie, którą otrzymał po Ojcu. Miotła jest stara jednak jest bardzo dobra i rzadka.
 √ Zamiast sowy matka dała mu kruka aby nie rzucał się tak w oczy jak powszechnie wykorzystywane sowy. Tego ptaka mogli rozpoznać tylko jego rodzice jak i niektórzy śmierciożercy. Jego imię było dość dziwne a mianowicie Sherkan. Nie reagował on jednak na wołania po imieniu i bywał czasem agresywny.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  Wątki pod KP chyba mile widziane...

5 komentarzy:

  1. Przesiadywała większość część dnia w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Nie musiała iść dziś na zajęcia, opuszczając w sumie już któryś dzień z kolei, bo Pomfrey całą noc męczyła się ze zdjęciem efektów jęzlepa ze Ślizgonki. Poza tym, McGonagall i Dumbledore znowu wzięli ją na rozmowę, a to zajęło kilka godzin. Pochyliła się nad książką do zielarstwa, marszcząc brwi. Podkreśliła co prawda najważniejsze informacje, które ma wykuć, ale nie lubiła tego przedmiotu. Zresztą, odgłos ściekających kropli po ścianach pomieszczenia położonego pod jeziorem skutecznie rozpraszał ją i uniemożliwiał naukę. Westchnęła cicho.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uniosła brew, odgarniając za ucho kosmyk włosów. Nie imponowała jej arogancja Ślizgona, uśmiechnęła się tylko na widok, że ten zjadł cukierka. Jej ojciec znowu bawił się w usiłowanie robienia słodyczy i wysłał jej swoje eksperymenty. Nie znała jeszcze właściwości łakoci, ale podejrzewała, że powodują niebotyczną czkawkę. Nie zdradziła satysfakcji swoim zachowaniem i wyprostowała się, wbijając wzrok w Willa. - W przeciwieństwie do ciebie, ja mam układy u nauczycieli i sam dyrektor mnie dziś zwolnił. W sumie.. latanie za mną i wypytywanie, co widziałam w chwili zabójstwa tej mugolaczki na balu wychodzi dla mnie na plus.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ledwo powstrzymywała się od wybuchu śmiechu i utrzymywała całkowicie neutralny wyraz twarzy. Uniosła brew, niby zaskoczona i wzruszyła bezradnie ramionami. - Nie wiem, jakiś drugoroczniak spieszył się na zajęcia i nie wziął ich ze sobą.- wpatrywała się w Ślizgona. Taki arogancki, a dał się złapać na najmniejszy kawał.. - Mogę ci pomóc. Ale.. nic za darmo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiechnęła się szeroko, zamykając książkę od zielarstwa. Wyciągnęła różdżkę i machnęła nią na Ślizgona. Użyła niewerbalnie Finite, które.. ku jej zaskoczeniu zadziałało. - Jeśli kiedyś mi odmówisz jakiejś przysługi to powiem komuś z siódmej klasy, że drugoroczniak banalnie wkręcił wielkiego Mulcibera w tandetny kawał. - schowała różdżkę do kieszeni swetra, siadając wygodniej. Z torby wygrzebała jakiś czysty pergamin, by już po chwili robiąc na nim notatki do testu. Z tego łatwiej było jej się uczyć, niż z.. głupiej, zielarskiej paplaniny z podręcznika.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Wystarczy mi tylko, że nie będziesz się chichrał, jak ta grupka z piątego roku znowu dorzuci mi coś do obiadu. - westchnęła cicho, pochylając się nad pergaminem i sporządzając notatki. Nie lubiła tego przedmiotu, a musiała jakoś wyciągnąć co najmniej PO, nie mówiąc już o Wybitnym.. Wysokie oceny jakoś poprawiały jej humor. Dowodziła tym sama sobie, że się do czegoś nadaje.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń