wtorek, 4 grudnia 2012

Could you tell I was left lost and lonely?

 Remus John Lupin
Wilkołak | Prefekt | Lunatyk | Gryffindor  | Półkrwi | 17 lat (10.03.1960) |  Huncwot | VII klasa | Bogin - księżyc w pełni | Patronus - pies | Sowa błotna | 13 i pół cala, wierzba, włos z ogona jednorożca, odpowiednio giętka


Nie chciałem, żeby widzieli we mnie jedynie wilkołaka. 
Starałem się całym sobą zaprzeczyć tej zwierzęcej naturze.

Dosyć niski jak na standardy siedemnastoletniego chłopaka przystało. Z brązowymi włosami i miodowymi oczami, które potrafią idealnie przebadać innego człowieka. Można by rzec, że niczym się w tłumie nie wyróżnia. Dopiero kiedy bardziej się przyjrzysz możesz dostrzec liczne blizny na bladym ciele, przesadną chudość ciała, ciągle podkrążone oczy i nieprzytomny wzrok. A nawet lepiej. Kiedy jesteś jeszcze bardziej spostrzegawczy masz szansę zorientować się, że owy chłopiec dziwnym trafem znika zawsze raz w miesiącu podczas pełni księżyca, a później wraca ledwo żywy.  Szczerze powiedziawszy Lupin jest jednym wielkim znakiem zapytania. Nie tylko dla przyjaciół, ale również i dla samego siebie.  Z natury introwertyk z wielkim sercem. Mało kto jest w stanie poznać jego prawdziwą naturę; liczne tajemnice z dzieciństwa, potworne uczucie bólu podczas przemiany. Z dwojga złego, pomimo iż to ojciec jest czarodziejem, Remus zdecydowanie bardziej przywiązany jest do swojej mugolskiej matki. Większość problemów trzyma głęboko zaszyte pod skórą, rzadko wybucha, jednakże jeśli już do tego dochodzi, nie jest łatwo go opanować.




- Podobało Ci się pytanie dziesiątek, Luniaczku?
- Bardzo! Podaj 5 oznak, po których można rozpoznać wilkołaka. Wspaniałe pytanie. (...) 
Pierwsza – siedzi na moim krześle. 
Druga – nosi moje ubranie. 
Trzecia – nazywa się Remus Lupin.”
 

Wzorowy uczeń siódmego roku. Prefekt, który na przekór swego, mimo iż stara się być odpowiedzialny, dość często ląduje w gabinecie dyrektora głównie z resztą Huncwotów. Jedno z rodziców Remusa było mugolem, zatem jest on półkrwi. Przeważnie uprzejmy, pomocny, ale zarazem zdystansowany do ludzi, a powodem jest jedna z jego tajemnic, której nie sposób mu z łatwością ujawnić. Mianowicie Lupin od najmłodszych lat jest wilkołakiem. Przyczyną tej dziwnej metamorfozy była niestety wina jego ojca, który nie zgodził się na współpracę z Greybackiem. Ten postanowił się zemścić i ugryzł syna Teddy'ego. O niecodziennej przypadłości Remusa z początku wiedział tylko Dumbledore, jednakże po przydzieleniu chłopaka do Gryffindoru, (gdzie zaprzyjaźnił się z Jamesem, Syriuszem oraz Peterem) ujawnił swoją tajemnicę Huncwotom i od tamtej chwili stali się niemal nie rozłączni. Jego przyjaciele postanowili wspierać Remusa i stali się animagami. W międzyczasie stworzyli słynną mapę Huncwotów. Na Remusa zaczęto mówić Lunatyk. Wilkołak słynie z idealnych ocen oraz idealnego opanowania większości zaklęć, które był uczony przez te sześc lat. Przeważnie jest ostatnią deską ratunku dla swoich, już nieco bardziej rozleniwionych przyjaciół, którzy nie mają takiego zapału do nauki jak on. Jednak miłość do uczenia się ma również swoje minusy, a mianowicie Lunatyk pomimo swojego wieku, gdzie powinien już popadać w pierwsze zauroczenia, nie ma bladego pojęcia o randkach i rozmowach z dziewczynami. W najgorszym przypadku, wymiguje się od rozmów z płcią przeciwną i wraca do towarzystwa przyjaciół, z którymi czuje się najbezpieczniej i najswobodniej.Co miesiąc podczas pełni księżyca ukrywa się we Wrzeszczącej Chacie, gdzie przechodzi swoją przemianę i wykrada się do Zakazanego Lasu.



Nox.

6 komentarzy:

  1. Hagrid właśnie zmierzał ciężkim krokiem do Wielkiej Sali, która pomału zaczynała oddawać świąteczny klimat dzięki zniesionym tam przez niego dzisiejszego ranka świerkom.
    Należało przyznać, że drzewka przyniesione przez gajowego tego roku były wyjątkowo rozłożyste i potężne, nawet przy posturze półolbrzyma można było zwątpić w to, czy dałby sobie z nimi radę w pojedynkę. I prawdą było, że Rubeus wspomógł się czarami, który nie powinien używać.
    Znajdując się w Sali Wejściowej wśród uczniów nad którymi górował dwukrotnie wyłowił spojrzeniem czwórkę Huncwotów, zamachał szeroko w geście powitania, po czym zaczął się przedzierać przez tłum co chwile mrucząc pod nosem "cholibka, przepraszam...".
    -Cześć, nicponie! - zagrzmiał, gdy wyszedł na przeciw czwórce Gryffonów. Jego czarne jak dwa błyszczące żuki oczy spoczęły na Remusie: -O! Jak tam roślinka, Remusie? -zapytał, a po chwili obejrzał się w stronę wejścia i widząc, że stół nauczycieli już jest prawie zapełniony wykonał jakiś chaotyczny gest rękoma: -muszę lecieć dzieciaki! -Po tych słowach podążył szybko aby zająć swoje miejsce w Wielkiej Sali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, co byłby to za dzień, gdyby nie dało się usłyszeć Konkordat z drugiej części zamku? Żaden. No właśnie. Więc gdzieś tam, w jednym z Hogwartckich korytarzy, niczym torpeda, biegła dość koślawo, jakby przed kimś uciekając. Mimo to, twarz miała roześmianą do granic możliwości. Za Rudą, ledwo co, truchtała biedna Pani Pomfrey.
    - Nie dam się nafaszerować tymi dziwactwami! - Krzyknęła do kobiety, która najwyraźniej także coś odkrzyknęła, jednak Kon już tego nie usłyszała. Wbiegła na zakręt i BAH!
    Zderzyła się dość mocno z kimś, a tym kimś był Gryffon-Remus. Dziewczyna upadła z hukiem na ziemie, nieźle tłucząc sobie pośladki. Uniosła głowe do góry. Rude włosy, były tak rozwiane, że zasłaniały jej całą twarz. Uśmiechnęła się wesoło do chłopaka.
    -Czeeeść, Remus. - Przywitała się z tym swoim głupkowatym uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  3. -Reeeemus!- I tutaj, rzuciła mu się na szyje, robiąc dziwaczny obrót, aby chwile później znaleźć się za jego plecami.Zacisnęła dłonie na jego szacie. Wychyliła się, wyglądając za chłopaka, jakoby szukała wzrokiem pielęgniarki.
    -Pomóż mi.- Wybełkotała w nadziei, że Remus ją jakoś wywinie od smarowideł Pani Pomfrey. Był prefektem, więc mógł coś wymyśleć.
    I chwile później, podczłapała do nich biedna Pielęgniarka. Rzuciła wzrokiem na Remusa, a później na Konkordat. Zmarszczyła zatroskana brwi. Ruda wciąż wychylała się za chłopaka.
    -Korda, już. Koniec żartów. To tylko zwyczajna maź.- Powiedziała kobieta, cała zdyszana. dziewczyna pokręciła głową.
    -Teraz nie mogę muszę pomóc Remusowi w...- Urwała, nie wiedząc co powiedzieć. Oby Gryfon coś wymyślił..

    OdpowiedzUsuń
  4. -Właśnie. - Uśmiechnęła się soczyście do pielęgniarki. Pozbierała może kilka papierów, podając je chwile później Remusowi.
    Jakże brutalnie pociągnięta za nadgarstek ku innemu korytarzowi, aż się lekko zachłysnęła powietrzem. Gdy w końcu ją puścił i się zatrzymali, wzruszyła niedbale ramionami.
    - Zbiłam jej jakąś wazę z czymś śmierdzącym, a później goniła mnie z jakimś glutowatym... czymś. - Powtorzyła słowo "czymś", tak o. Odruchowo. Uśmiechnęła się do Niego lekko. - Dzięki za pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Mam coś z barkiem. -Wytłumaczyła krótko, ruszając za nim i dorównując mu kroku. Wsunęła ręce do kieszeni szaty, wyciągajac z niej brązową gumkę do włosów. Spięła je w wysoki kucyk, a później znów zerknęła na Remusa. - Spadłam z drzewa kilka dni temu.- I tutaj, wyszczerzyła się dość głupio. Spodziewała się od niego słów, jaka to ona nieodpowiedzialna i lekkomyślna.
    Gdy powiedział o"papierkowej robocie", zmarszczyła lekko nos.
    -Okej, okej. -Powiedziała bez większego zapału. Kochała książki, kochała je czytać,kochała pisać opowiadania, ale papierkowa robota? Z tym, to już trochę...gorzej.
    - A co konkretnie? - Spytała cicho, gdy już weszli do biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Jadłam słodycze. - Wydukała krótko, jakby tłumaczyła się z najgorszej do popełnienia zbrodni wszechczasów. Spuściła głowe, wbijając ją w buty. Chwile później uniosła ją, aby obdarować Panią Stwór Biblioteka (Jak to ją Kon od Pierwszej klasy nazywała) swym cudnym, szerokim uśmiechem, a później, pokierowała się za Gryfonem. Przenuciła coś cicho pod nosem, a gdy usiedli w jakimś kącie, rozejrzała się, marszcząc brwi. Remus zawsze siadał jak najdalej od wszystkich? Ciekawe, ciekawe.
    Zerknęła na wszelakie pergaminu, które Lupin ułożył na stole. Pociągnęła nosem,chwytając delikatnie jeden w dłoń. Przeczytała go, unosząc brwi.
    -Czyli mam rozumieć, że Syriusz pije przy każdej lepszej okazji?- Spytała, aby po chwili znów przenieść wzrok na papier.W sumie ona piła, kiedy mogła, lecz bez przesady. Może się napić, może się upić, ale w sumie, to tylko tyle.Jakoś alkohol nie robi na niej zbytniego...wrażenia.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń