Imię: Natasha, ale woli aby mówiono jej Sasha
Nazwisko: Froid
Wiek: 17 lat
Rok: VII
Dom: Hufflepuf
Status: czystej krwi
Pochodzenie: Francja
Orientacja: Biseksualna
Różdżka: 12,5
cala, olcha, pióro feniksa, lekko sprężysta
Patronus: Niedźwiadek
Zwierzę: Kot o imieniu Lu
Natasha ‘Sasha’ Froid jest to dziewczyna o długich, blond
włosach, które bujną kaskadą opadają na jej ramiona. Posiada również błękitne
oczy, przy które otaczają długie i gęste rzęsy. Wąskie usta często wykrzywiają się w delikatnym uśmiechu. Posiada czystą, bladą
cerę. Jest średniego wzrosty, mierzy ok. 165 cm.
Jej kotka kiedyś była małym puchatym słodziakiem, teraz jest strasznie wredna i mocno drapie. Dziewczyna zazwyczaj ma całe podrapane przez mine coon'a ręce. Jak na kota przystało łazi swoimi ścieżkami i cały czas domaga się głaskania.
Jej kotka kiedyś była małym puchatym słodziakiem, teraz jest strasznie wredna i mocno drapie. Dziewczyna zazwyczaj ma całe podrapane przez mine coon'a ręce. Jak na kota przystało łazi swoimi ścieżkami i cały czas domaga się głaskania.
Sasha, co by tu powiedzieć o tej nieśmiałej dziewczynie.
Mało z kim rozmawia, zazwyczaj trzyma się z boku i woli wszystkich obserwować.
Przyjazna dla otoczenia i jesli trzeba, to komuś pomoże. Jednak... Wręcz boi
się kontaktu z innymi osobami. Nie czuje się z tym dobrze, ale nie umie się
zmienić. Nie ma przyjaciół, więc większość wolnego czasu przesiaduje ze swoim
kotem. Zamknięta w sobie i małomówna, bo po co? Po co komu komunikowanie się,
zawsze rodzą się z tego jakieś sprzeczki i kłótnie. Jej podejście do życia jest
następujące: obudzić się i wytrzymać
cały dzień żeby potem móc iść w końcu spać. Często popada w depresje lub ma
doła, ale kogo to obchodzi? Jej życie, jej problemy. Samotność nie boli…. No
może tylko trochę, ale cóż zdarza się i jakoś trzeba z tym żyć.
Jednak czasami zdarza się, że ktoś przedrze się przez jej "trudną naturę".
Jednak czasami zdarza się, że ktoś przedrze się przez jej "trudną naturę".
Kiedyś taka nie była. Dawniej wszędzie było jej pełno, a
usta jej się nie zamykały. Ciągle uśmiechnięta promiennie, każdy aż miał jej przez to dosyć.
Cały czas matka mówiła jej, że jej tata zginął w wypadku. Była jedynaczką, „oczkiem w głowie” mamusi, ale tylko do czasu... Gdy skończyła 9 lat mama postanowiła adoptować jeszcze dwóch synów. Obydwoje byli starsi od Sash. Początkowo ich relacje nie były zbyt dobre, jednak po dłuższym okresie czasu wszyscy wzajemnie się zaakceptowali i stworzyli w miarę normalna rodzinę. Taa... wspomina te wspaniale czasy z uwielbieniem. Bracia nazywali ja „księżniczka” albo „królową”. Matka ja rozpieszczała. Bardzo jej to pasowało. Lubiła być w centrum uwagi.
Cały czas matka mówiła jej, że jej tata zginął w wypadku. Była jedynaczką, „oczkiem w głowie” mamusi, ale tylko do czasu... Gdy skończyła 9 lat mama postanowiła adoptować jeszcze dwóch synów. Obydwoje byli starsi od Sash. Początkowo ich relacje nie były zbyt dobre, jednak po dłuższym okresie czasu wszyscy wzajemnie się zaakceptowali i stworzyli w miarę normalna rodzinę. Taa... wspomina te wspaniale czasy z uwielbieniem. Bracia nazywali ja „księżniczka” albo „królową”. Matka ja rozpieszczała. Bardzo jej to pasowało. Lubiła być w centrum uwagi.
Jedna z rzeczy przez która przestała być tamtą ”księżniczką” i spowodowało jej zamkniecie w sobie, był to, ze jeden z jej przyrodnich braci (o 5 lat starszy) zakochał się w niej. Ten z którym się zawsze bawiła, ten który ja wspierał, ten który jej pomagał... Nie chciała żeby było inaczej, nie chciała zmieniać relacji, które ich łączyły. Pyzatym miała wtedy 13 lat i nie mogła zrozumieć o co mu chodzi, przecież był jej bratem. Była zbyt młoda żeby to pojąc. Przypadkowo swoim zachowaniem złamała mu serce. Wolała być jego „siostrzyczka” i stwierdziła, ze nie chce go kochać inaczej niż brata. Zawiedziony chłopak niespodziewanie uciekł z domu. Sasha zrozumiała że to przez nią tak się stało, poczucie winy do tej pory nie daje jej spokoju. Natrętne wspomnienia wracają jak bumerang. Przez to ucichła i już nigdy nie miała zachowywać się, tak, jak kiedyś. Ostatnio znowu widziała się z bratem pogrążając się już chyba maksymalnie.
Problem pogłębiły się, gdy któregoś dnia dziewczyna dostała
list z Hogwartu. Wtedy dowiedziała się, że Marie nie jest jej prawdziwa mamą.
Zdziwiona i po części załamana zdała sobie sprawę, ze jej rodzice musieli być
czarodziejami. Zaintrygowana zaczęła próbować dowiedzieć się coś o nich. Ale i tak zbyt dużo to jej nie dało, oprócz tego, ze dowiedziała się, że jest czarodziejem czystej
krwi. Po głębszym namyśle postanowiła pojechać do Hogwartu, nie chciała już mieszkać
z „matką” która ja tyle lat okłamywała. Trafiła na peron 9 i ¾, a potem prosto
do nowej szkoły. Raczej nie rozmawiała z
nikim, tylko wtedy, gdy było to konieczne. Tiara przydzieliła ja do
Hafflepaff’u. Nawet jej to pasowało.
------------------------------
No, znowu powróciłam do bloga. Jakieś tam zmiany dodałam w kp, ale minimalne, jednak znając mnie cos jeszcze później pozmieniam. c;
O, i jestem chętna do wszelkiego rodzaju wątków.
------------------------------
No, znowu powróciłam do bloga. Jakieś tam zmiany dodałam w kp, ale minimalne, jednak znając mnie cos jeszcze później pozmieniam. c;
O, i jestem chętna do wszelkiego rodzaju wątków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz