wtorek, 21 maja 2013

"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?"



„I'm just a poor boy, I need no sympathy,
Because I'm easy come, easy go, little high, little low.
Anyway the wind blows
Doesn't really matter to me, to me.”

Dawniej nazywał się Nathaniel Lucipher Grant III, był synem bardzo znanego kilkadziesiąt lat temu polityka, Dyrektor Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, który w czasach swojej świetności był bardzo blisko objęcia posady Ministra Magii, był synem francuskiej arystokratki, której pieniądze męża zapewniały dobrobyt, był bratem mężnego Gryfona, który brzydził się wszelkim tchórzostwem… I brakiem poczucia humoru.
Były uczeń Hogrwatu, któremu nie było dane dokończyć swej edukacji w szkole magii i czarodziejstwa, były Krukon. Urodzony siódmego marca tysiąc dziewięćset trzydziestego trzeciego roku.
Obecnie unika wszelkich kontaktów z mieszkańcami zamku, chcąc zachować anonimowość i nierozpoznawalność. Teraz używa drugiego imienia: Lucipher, twierdząc iż i tak mało kto je znał. Zmarł w tysiąc dziewięćset czterdziestym ósmym roku, dokładnie dziewiątego czerwca w wieku ledwie piętnastu. Teraz ukazuje się jako niematerialna postać siebie w chwili śmierci.
 Oficjalnie za powód jego śmierci przyjmuje się samobójstwo (Nie wiadomo z jakiego powodu. Przyjaciele ani brat nie widzieli w jego zachowaniu żadnych zmian, nie zostawił żadnego pożegnalnego listu). Sposób wykonania samobójstwa: Skok z wieży astronomicznej.
W rzeczywistości było inaczej, tak przynajmniej mówi sam Grant, jednak nie chce zdradzić tego co tak naprawdę zaszło wtedy. Wiadomo mi jednak iż zmarł jeszcze przed wypadkiem.
Sam fakt iż jego śmierć została potraktowana za samobójstwo zabolała go mocno, bowiem wiedział iż jego rodzina uzna go za tchórza. Miał rację. Od czasu pogrzebu nikt nie odwiedził jego grobu. Wtedy to zaczął podróżować po świecie, aż w końcu znużony wrócił do Hogwratu.

„Mama, ooh, I don't wanna die
I sometimes wish I'd never been born at all.”

Lucipher mimo iż wszyscy twierdzą teraz inaczej jest bardzo odważnym duchem, co pozostało mu jeszcze z czasów jego życia. Zapuszcza się w najgłębsze rejony Zakazanego Lasu, w najciemniejsze głębiny Jeziora… Najprawdopodobniej wiąże się to z tym iż nie żyje i nic nie jest w stanie mu nic zrobić.
Gdyby ktoś kiedyś go spotkał, poznałby najbardziej żywego i przyjacielskiego ducha jaki istnieje (Mimo jego szatańskiego imienia). Ta cecha charakteru sprawiła iż dał radę nawet nawiązać nawet dobre stosunki z samym Irytkiem (Oczywiście już jako duch)… Chociaż można by rzec iż jest to raczej znajomość polegająca na czerpaniu wspólnych korzyści ze swojego istnienia: Irytek robi na złość wrogom Luciphera, a Lucipher stara się uspokoić Krwawego Barona jeśli Poltergeist za bardzo nabroi. Sprawia to iż nie warto być wrogiem Nathaniela… No, jeśli nie chce się mieć Irytka na głowie.
Z charakteru wieczny młodzian jest ciepły, miły i uprzejmy, grzeczny i ułożony, a jednocześnie szalony, zły i wredny. Ironiczny.
Uwielbia muzykę, śpiew… Od dłuższego czasu interesuje się założonym w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym zespołem Queen, nagminnie śpiewając pod nosem piosenkę Bohemian Rhapsody.

Jest w miarę drobną i chudą postacią, o długich włosach, związanych lekko wstążką. Jego mądre oczy spokojnie wpatrują się we wszystko dookoła, jakby każdego dnia uczył się kolejnego szczegółu w zamku. Na drobnej twarzy wiecznie widnieje uśmiech jego pełnych warg, nos lekko zadarty, równie drobny co cała postać ducha. Jego dłonie, delikatne o długich palcach cały czas odgarniają niesforne kosmyki z twarzy. Jego szyję owija szal jednego z domów, mimo iż ubrany jest całkowicie luźnie, raczej na cieplejszy typ pogody. Uwielbiał za życia ten szal, nic na to poradzić nie mógł.


[ Witam. Karta z pewnością będzie poprawiana, bo uważam iż nie jest szczytem moich możliwości. Zapraszam do wątków!]
 _______
* Cytaty pochodzą z piosenki „Bohemian Rhapsody” zespołu Queen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń